Są sytuacje trudne, kiedy prowadzenie biznesu staje się jeszcze większym wyzwaniem niż na co dzień. Mowa tu rzecz jasna o kryzysach, a więc warunkach, w których normalne prowadzenie działalności staje się naprawdę poważnym wyzwaniem. Generalnie kryzysy mają to do siebie, że nie zawsze są spodziewane. Czasami pewne zapowiedzi pojawiają się i można podejmować kroki wyprzedzające, jednakże częściej bywa tak, że kryzys okazuje się sporym zaskoczeniem dla wszystkich. Należy też zwrócić uwagę na to, że kryzysy jako takie miewają bardzo odmienny charakter. Niektóre są spowodowane czymś, co dzieje się wewnątrz danej firmy, inny natomiast mają typowo zewnętrzne źródło. Jeżeli w danej branży wybucha poważny kryzys i wiele podmiotów zostaje nim dotknięte, trudno obarczać za to winą określone przedsiębiorstwo. Chyba że istniały możliwości minimalizacji skutków, a wskutek niewiedzy, braku profesjonalizmu lub z innych powodów działania nie zostały podjęte.

Na pewno, gdy już do kryzysu doszło, w jakiś sposób zmienia to charakter wewnętrznej komunikacji w firmie. Trzeba bowiem zebrać wszystkich „do kupy”, na nowo zintegrować zespół i zadbać o to, by wszyscy wywiązywali się jak najlepiej z powierzonych im zadań. Jednocześnie pojawia się tutaj pole do występowania licznych problemów, albowiem jednym z ubocznych skutków kryzysu bywa utrata płynności finansowej przez firmę. Taki stan rzeczy niemal zawsze wiąże się z opóźnieniem w wypłacie wynagrodzeń lub całkowitą niemożnością ich wypłaty. To już bardzo poważna sytuacja, ponieważ pracownicy w tym układzie mogą utracić motywację do dalszych działań na rzecz przedsiębiorstwa. Będą często czuć rozczarowanie, a nawet oskarżą pracodawcę o oszustwo tudzież inne nieuczciwe praktyki. To rzecz jasna pogłębi kryzys jeszcze bardziej.

Komunikacja kryzysowa w firmie, czyli jak przekonać, że będzie dobrze

Przede wszystkim inicjatorami adekwatnego do kryzysu modelu komunikowania musi być szefostwo.

Osoby odpowiedzialne za kierowanie pracą zespołu powinny określić mapę drogową wyjścia z sytuacji i wyjaśnić pracownikom, co się de facto dzieje i jaki będzie to miało wpływ na ich pozycję zawodową i ogólnie funkcjonowanie. Należy liczyć się z tym, że nie będą to łatwe rozmowy, albowiem pojawią się pytania. Wiele z nich będzie trudnych, a nad zespołem pojawi się widmo optymalizacji kosztów działania przedsiębiorstwa, co w realnym wymiarze nierzadko wiąże się z redukcją zatrudnienia. Z punktu widzenia pracownika to najgorsza perspektywa, bo daje o sobie znać atmosfera niepewności, a obawy o stabilność finansową skutecznie obniżą morale kadry. Dobrym rozwiązaniem w kontekście komunikacji w dobie kryzysu jest zatem jej maksymalne uproszczenie. Im mniej będzie w niej korporacyjnej nowomowy i unikania konkretów, tym lepiej. Informacje powinny być jednoznaczne, wolne od obietnic bez pokrycia oraz utartych formułek. Gdy wszystko działa dobrze, ludzie nie zwracają na taki model komunikacji uwagi, w większości ignorując sformułowania zaliczane w poczet korporacyjnego standardu.

Kiedy jednak grunt pod nogami staje się mniej pewny, sztuczne nadymanie komunikatów ze strony kierownictwa zaczyna zwyczajnie irytować i jest odbierane jako nieudolne próby pudrowania rzeczywistości. Dlatego komunikacja kryzysowa w firmie powinna budzić jak największe zaufanie.